Tworzeniem produktów zajmuje się od prawie dwóch dekad. Jest ich już na rynku ponad 2 mln. W ostatnich 10 latach skupiłem się na ekonomii współdzielonej, lekkich pojazdach elektrycznych i internecie rzeczy. Urodziłem się w Poznaniu, jestem pełnokrwistym Wielkopolaninem.
Zacząłem od słowa, które nie każdemu pozytywnie się kojarzy. Jak podaje słownik języka polskiego, kombinować to łączyć różne elementy w całość, ale też nieuczciwie coś załatwiać czy robić podejrzane interesy. To pierwsze odpowiada niemieckiemu kombinieren czy angielskiemu combine.
kombinować
1. «łączyć różne elementy w określoną całość»
2. pot. «szukać rozwiązania problemu, zastanawiając się nad nim»
3. pot. «nieuczciwe coś załatwiać lub robić podejrzane interesy»
Wielokrotnie, z osobami przeróżnych narodowości próbowałem znaleźć tłumaczenie, na język angielski słowa kombinować w znaczeniu szukać rozwiązania problemu, zastanawiając się nad nim. Nikomu jeszcze się nie udało jednym słowem przetłumaczyć niezwykłego, unikalnego dla nas Polaków, a według mnie szczególnie Wielkopolan, słowa kombinować. Doświadczenia z przeszłości, szczególnie, z drugiej połowy XX wieku wykształciły w nas umiejętność radzenia sobie zawsze i wszędzie.
Stawiania czoła problemom, które wydają się beznadziejne. Przywykliśmy też do tego, by czytać między wierszami i szukać ukrytych faktów. W dużym uproszczeniu, gdy Niemiec usłyszy od Hinduskiego programisty, że apka będzie gotowa hopefuly maybe tomorrow, przyjmie, że ujrzy ją jutro, no może pojutrze. Ten sam Niemiec słysząc od Chińczyka, że da się wyprodukować kontener w pełni certyfikowanych smartfonów w 2 tygodnie, przyjmie, że za 3 tygodnie będzie miał ten kontener na statku. Polak, szczególnie ten z Wielkopolski, będzie szukał drugiego dna słów Hindusa i Chińczyka, co w rezultacie uchroni go przed katastrofą. To, że znajdujemy się na styku kultury wschodu i zachodu jest naszą siłą. Daje nam moc, która sprawia, że poradzimy sobie zarówno na wschodnim jak i zachodnim krańcu świata. Nie bez powodu zarządzaniem produkcją w Azji bardzo często zajmują się ludzie z Europy Centralnej, szczególnie Rosji i Polski. Przechadzając się alejkami największych targów w Chinach można się spodziewać polskiej mowy niemal równie często jak w Hammersmith w Londynie.
Szukając przykładów wielkopolskiego sprytu i przedsiębiorczości praktycznie sam nasuwa się przykład Michała Drzymały, który w latach 1904- 1909 prowadził spór z pruską administracją, która uniemożliwiała mu postawienie domu na jego działce. Wykombinował on więc wóz cyrkowy, który przesuwał regularnie o kilka centymetrów. Stał się on symbolem walki z germanizacją. Jest on przodkiem przedsiębiorcy Zbigniewa Drzymały- właściciela IGA- producenta wyposażenia i akcesoriów samochodowych realizującego zlecenia dla największych producentów aut.
Nie jest trudno znaleźć w mojej okolicy przykłady rdzennych firm, które świetnie wykombinowały jak zdobyć miejsce na rynku. Jednym z nich jest jedyna powstała w Polsce firma produkująca pod własną marką pojazdy pasażerskie i sprzedająca je globalnie. Solaris wyrósł dzięki temu, że ludzie w nim zatrudnienie potrafili wykombinować jak wygrać z wielkimi graczami, takimi jak VW (właściciel Neoplan) czy Daimler- Mercedes. W drugiej połowie lat 90-tych wykombinowali, jak projektować autobusy szybciej niż ktokolwiek. Skrócili czas opracowywania nowego produkty do 6 miesięcy, co w tej branży wydawało się niemożliwe. Właśnie dlatego dziś są globalnym graczem i ich pojazdem miałem przyjemność się przejechać w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Drugi przykład, jest nieco świeższy i bliższy IT. Mowa o produktach Fibaro. Kilka lat temu ich twórcy, poznaniacy, wykombinowali, by nie zmuszać Klienta, który pragnie bezprzewodowego smarthome do zakupu specjalnych gniazdek i przełączników. Zbudowali takie, które mieszczą się w tradycyjnych i eliminują potrzebę ich wymiany. Opracowali też Wall Plug, dzięki któremu nie trzeba nawet odkręcać tych gniazdek. Co więcej, zaprojektowali je tak, że nie szpecą. Dziś Fibaro jest uznawane za jedną z najlepszych firm smart home na świecie. 90% produkcji sprzedają poza Polską.
Dziedzina, która pasjonuje mnie najbardziej w ostatnich latach to Internet Rzeczy. Dużo się o nim mówi i tak ogólnie, bardzo seksowny jest ten Internet Rzeczy, prawie jak dotcom ładnych parę lat temu. Skoro jest to taki gorący temat, to gdzie właściwie jest ten Internet, w jakich rzeczach?!? Jak pokazuje, skąd inąd, bardzo stara, bo aż 10 letnia prognoza, w 2020 na jednego człowieka powinno przypadać prawie 7 urządzeń podłączonych do sieci. Czyli około 50 miliardów. Jak to więc możliwe, że człowiek nie zajmujący się na co dzień IoT pewnie miałby problem by wymienić choć jedną? Spróbuję objaśnić to na przykładzie. Nasza firma, Admayer, ostatnio podjęła się zbudowania urządzenia do treningu z elektrostymulacją mięśni dla firmy MEON EMS. Jeszcze niedawno takie urządzenia składały się ze stroju z elektrodami stymulującymi oraz połączonego z nim kablem sterownika. Strój z elektrodami zakładał trenujący, a trener operował sterownikiem. Kabel łączący te dwie osoby zdecydowanie nie ułatwiał wykonywania ćwiczeń. Poza tym, systemy starszej generacji nie dawały się łatwo zaktualizować w celu np. wgrania nowych schematów stymulacji. Było to możliwe wyłącznie u producenta dysponującego specjalnym sprzętem. Zaprojektowany przez nas system wyposażony jest w sterownik znajdujący się w kieszeni stroju trenującego, a trener na tablecie lub smartfonie połączonym przez sieć (w tym przypadku Bluetooth) steruje elektrostymulacją. W rezultacie całość działa lepiej, efektywniej i wygodniej. Zapewne większość trenujących, a nawet wielu trenerów korzystających z systemy naszego projektu nawet nie wie o tym, że właśnie korzysta z urządzenia IoT. Dobre urządzenie Internetu Rzeczy nie rzuca się w oczy i bardzo często jest niezauważalne dla użytkowników.
Na koniec warto sobie zadać pytanie, co się stanie, gdy już we wszystkie rzeczy powsadzamy te internety. Czy te rzeczy razem z tymi internetami nas nie zeżrą? Jakiś czas temu świat obiegła informacja, że pewna fabryka zastąpiła 90% robotników robotami, co doprowadziło do wzrostu produktywności o 250% i spadku ilości błędów o 80%. Żaden excel nie wygra z takimi wynikami. Zmiana jest więc nieuchronna. Myślę, jednak, że i w takich okolicznościach ludzie, na przykład z Wielkopolski wykombinują, jak sobie poradzić. Lata temu zacząłem myśleć o tym, że pewnie wkrótce kontakt z żywym człowiekiem w knajpie, sklepie czy interesach będzie czymś niezwykłym. Ostatni rok zdecydowanie przyśpieszył ten trend Prawdopodobnie będziemy płacić krocie, za takie właśnie nietuzinkowe i retro interakcję z drugim człowiekiem. Nic nie stoi na przeszkodzie by już dziś szukać w tym pomysłu na biznes.
Daniel Michalski
IoT, smart cities & sharing economy product design expert